Prezydent Nawrocki podjął decyzję o demontażu Okrągłego Stołu i przeniesieniu go do Muzeum Historii Polski. Choć pokoleniowo jestem z tym meblem związany, i to pozytywnymi emocjami, uważam że to dobra decyzja.
Na początku 1989 roku gdy Grażyna Staniszewska, wówczas liderka nielegalnej „Solidarności” na Podbeskidziu, szykowała się do wyjazdu do Warszawy na obrady Okrągłego Stołu, zostaliśmy przez nią poproszeni, by głęboko schować papier, farby i maszynę drukarską, rezerwową wobec tych używanych przez ekipę podziemnej „Solidarności”. Dlaczego? Bo wszyscy obawialiśmy się, że z tej Warszawy może szybko nie wrócić a całość ze strony komunistycznych władz jest zasadzką, umożliwiającą zatrzymanie lub kompromitację czołówki opozycji. Na szczęście nasze obawy były dalece na wyrost i bielszczanka była jedyną kobietą zabierającą głos podczas ostatniego, historycznego posiedzenia Okrągłego Stołu 5 kwietnia 1989 roku.
Potem świat przyspieszył i już dwa miesiące później zostałem najmłodszym posłem Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego „Solidarność”.
Będąc świadkiem i po trosze uczestnikiem tamtych wydarzeń do dziś zachowuję przekonanie, że Okrągły Stół był tym, czego wówczas Polska potrzebowała. Tak, był kompromisem. Tak, był połowiczny. Tak, wprowadzał pewne rozwiązania, na które dziś patrzę z niedowierzaniem. Ale gorącym głowom polecam odświeżenie pamięci: wszystkie resorty siłowe lojalne wobec PZPR, armia sowiecka stacjonująca w Polsce, inflacja 250%, bankrutująca socjalistyczna gospodarka, masowa ucieczka młodych Polaków na Zachód. A z drugiej strony: słaba i wyczerpana opozycja (byłaby o wiele mocniejsza, gdyby w niej działali wszyscy ci, którzy dziś Okrągły Stół krytykują). W tej sytuacji złagodzenie konfliktu politycznego i skupienie się na reformie państwa i gospodarki było najbardziej racjonalnym rozwiązaniem.
Mają wiele racji ci, którzy podnoszą, iż kompromis Okrągłego Stołu stał się źródłem wielu moralnych dylematów i niesprawiedliwości, np. pozwalając komunistycznym elitom bezboleśnie i z dużą przewagą ekonomiczną przejść przez próg transformacji. Dostrzegam to i rozumiem, mam tylko wątpliwość, czy „prawdziwe” rewolucje przynoszą więcej dziejowej sprawiedliwości niż ta nasza, „samoograniczająca się” rewolucja Solidarności. Doświadczenia innych narodów, także te współczesne naszym, umacniają te wątpliwości. Dlatego, mimo dostrzegania wad, nadal wierzę, iż Okrągły Stół był w historii Polski wydarzeniem zasługującym na miejsce wśród tych najdonioślejszych.
Ano właśnie: w historii Polski. Nie podzielam wszystkich argumentów i emocji, które ujawnił prezydent Nawrocki w nagraniu z demontażu okrągłego stołu, ale uważam jego decyzję za słuszną. Sądzę, że z wielu powodów to dobry moment na „wyprowadzenie sztandaru”. Pomimo pozytywnego bilansu i osobistego emocjonalnego związku z demontowanym meblem, uważam że miejsce tego symbolu roku 1989 jest w Muzeum Historii Polski. Chętnie go tam odwiedzę i się powzruszam, tak jak na widok innych symboli naszej historii.
Paradoksalnie, decyzja prezydenta Nawrockiego przypomniała opinii publicznej, że ten mebel przez te wszystkie lata istniał i stał w Pałacu Prezydenckim. Może w czasach polityki rozumianej jako nieprzerwany konflikt przypomni też, że są takie chwile w historii, gdy kompromis jest konieczny i opłacalny, nawet jeśli nie przynosi rozwiązań idealnych. Uświadomi, że czasem więcej odwagi wymaga porozumienie z przeciwnikiem politycznym, niż kolejny tweet który ma go „zaorać”. Może nawet wzbudzi ambicje, by w nowej epoce osiągnąć podobne efekty, których osiągnięcie umożliwił Okrągły Stół: nieprzerwany wzrost gospodarczy przez ponad trzy dekady, pełnoprawne wejście do europejskich i atlantyckich struktur politycznych, najdłużej w dziejach Polski funkcjonującą demokratyczną Konstytucję. A jeśli jeszcze przy okazji pojawi się refleksja, że bez względu na epokę, spoiwem społeczeństw i narodów jest solidarność, a nie suma indywidualnych i grupowych strategii – będzie to kolejny dowód na niezwykłość tego mebla.
Powodzenia!
Janusz Okrzesik był najmłodszym posłem, wybranym z listy Solidarności w 1989 roku. W następnych latach polityk i samorządowiec, m.in. senator RP i przewodniczący rady Miejskiej w Bielsku-Białej. Obecnie wykładowca akademicki.




