Można w zalewie dyskusji, sporów, jedynych i słusznych racji w tym dniu zapomnieć o najważniejszym. Nie celebrujemy zwycięstwa, nie świętujemy, bo nic nie wygraliśmy a wszystko przegraliśmy. Jeśli więc dziś zatrzymujemy się o 17.00 w pokorze i zadumie pochylając głowy na odgłos alarmów uruchamianych w wielu polskich miastach, to tylko po to (albo aż po to), żeby oddać hołd, odmówić słowa modlitwy za ich wieczny odpoczynek, za ich odwagę, poświęcenie, za ich życie.
Byli młodzi, zaczynali dopiero żyć, mieli marzenia, plany, kochali i byli kochani. No i wierzyli, ściskając w rękach karabiny, że idą po wolność, której tak bardzo pragnęli.
Bo jak pisała w 1945 roku Wisława Szymborska :
O coś więcej
Niż o granic rozmach
Szum sztandarów,
O Jej triumf po żołniersku hardy.
O coś więcej niż o hymnu odwet
Sens przeznaczeń,
O Jej zemstę szybszą od pogardy.
O coś więcej
Niźli o jej święto.
O coś więcej,
O Jej: Dzień Powszedni
… o dym z czerwonych kominów,
O książkę bez lęku wyjętą,
O skrawek czystego nieba
Walczymy
Dzisiaj to wszystko mamy, a nawet więcej…, może dlatego tak bardzo nie doceniamy. A przecież jesteśmy szczęściarzami, żyjemy w wolnym kraju, bogatym, pięknym, bez wojen, bomb, terroru…
Wieczny odpoczynek racz im dać Panie!