W ostatnich latach dieta bezmięsna zyskuje w świecie zachodnim, także w Polsce, na popularności. Powodów zmiany nawyków żywieniowych jest tyle, ilu ludzi. Motywacje można jednak pogrupować na kilka kategorii – i podobnie jest z „radykalizmem” rezygnacji z mięsa: ktoś idzie na całość, a ktoś dokonuje korekty. A jak to wygląda w Bielsku-Białej?
– Osiem lat temu, gdy otwieraliśmy, faktycznie sala nieraz była zapełniona młodymi paniami. Ale teraz bywa pełna panów po pięćdziesiątce. Bywają u nas grupki emerytów, zaglądają i gimnazjaliści, studenci, rodziny , sportowcy, artyści i lekarze – mówi portalowi luBBie.pl „Matka Piratka”, prowadząca jedną z najbardziej rozpoznawalnych bezmięsnych restauracji w Bielsku-Białej: Jarmużno.
Widać więc wyraźnie, że bezmięsność staje się coraz powszechniejsza. Nie oznacza to jednak, że wszyscy klienci wegańskich lub wegetariańskich restauracji stosują się w pełni do takiej diety. Dla kogoś może to być bowiem styl życia, kwintesencja siebie samego, zaś zasady bezmięsności są czymś więcej niż zbiorem przepisów kuchennych: mogą sięgać także w takie obszary jak chociażby odrzucenie skórzanych portfeli. Dla innej osoby opcja wegańska to alternatywa dla mięsa, którego statystycznie, jako naród, jemy więcej niż wynika ze wskazań lekarzy. Zaś dla kolejnej osoby danie wegańskie to po prostu okazja do spróbowania czegoś nowego, bez długoterminowych konsekwencji wpływających na codzienność w kolejnych latach.
Weganizm i wegetarianizm mają bowiem różne odmiany, a zwolennicy tego typu diet odmiennie odpowiadają na podstawowe w tej sprawie pytania: Bez mięsa a więc bez ryb czy jednak z rybami? A może także bez nabiału? Bez miodu? Bez czegokolwiek co powstało w wyniku ingerencji człowieka w życie zwierzęcia? Niezależnie od odpowiedzi zawsze odnosi się ona do zmiany wobec tzw. kuchni tradycyjnej. Często jednak zapominamy, że owa tradycja nie jest tak stara, jak mogłoby się to wydawać. Przodkowie zdecydowanej większości z nas, chłopi pańszczyźniani, nie mieli bowiem na wyciągnięcie ręki schabów, szynek, nóżek, skrzydełek, golonek, kiełbas czy owianych złą sławą parówek. Mięso, owszem, jadali – ale nie tak często, jak my, zaś druga połowa marca stanowiła dla nich niekiedy „okazję” do kosztowania chwastów w trakcie głodnego przednówka. Istotnym elementem kształtującym dietę Polaków w okresie staropolskim były także posty religijne – dziś zredukowane do bezmięsnych piątków oraz postu ścisłego w Środę Popielcową i Wielki Piątek, co i tak jest ściśle przestrzegane przez niewielu, nawet wśród praktykujących katolików. Widać jednak wyraźnie, że najprawdziwsze polskie tradycje kulinarne różnią się od popularnego dziś schabowego z ziemniakami i kapustą – rzekomo dobrego na każdą okazję. Rzekomo, bo przynajmniej 20 marca można rozważyć odejście od schematów.
Przypadający 20 marca Międzynarodowy Dzień Bez Mięsa obchodzony jest od lat 80. XX wieku, a idea zrodziła się w USA. Wydarzenie ma zwrócić uwagę jednak nie tylko na ilość mięsa w diecie, ale także jego źródło w najbardziej podstawowym sensie – zwierzęta. Tym samym organizatorom i osobom celebrującym owe „święto” chodzi nie tylko o to, byśmy jedli wyłącznie tyle mięsa, ile wymaga nasze zdrowie, czyli mniej niż jemy dziś, ale byśmy nie jedli go wcale z uwagi na zwierzęta. I jest to jedna z popularniejszych motywacji kierujących uwagę ludzi w stronę wegetarianizmu czy weganizmu, motywacja etyczna.
Inne motywacje wiążą się z kwestiami religijnymi i często towarzyszą wyznawcom religii Dalekiego Wschodu. W Polsce takie grupy nie są liczne, natomiast osób zafascynowanych odległą Azją nie brakuje, co może wpływać na wybory kulinarne.
Kolejna motywacja wynika z troski o własne zdrowie. Tu jednak częściej zmiana nie prowadzi do całkowitego odstawienia mięsa, a zmniejszenia częstotliwości jego spożywania i postawienia na jakość kosztem ilości. Należy bowiem odnotować, że w głównym nurcie nauk o zdrowiu, w tym w dietetyce, dominuje pogląd o potrzebie spożywania mięsa przez ludzi, o ile zachowany jest umiar, a zwierzęta wzrastały w warunkach bliskich naturze. Gdy zaś ktoś decyduje się całkowicie zrezygnować z mięsa oraz produktów odzwierzęcych, to winien to czynić rozważnie i na bieżąco – przynajmniej na początku - monitorować swoje wyniki medyczne. Mięso stanowi bowiem źródło potrzebnych do życia mikroelementów i zmiana diety musi być rozważna, nie powinna polegać na prostym odstawieniu mięsa bez dostosowania pozostałych składników codziennego pożywienia.
Decyzja o rezygnacji z mięsa, niezależnie od motywacji, nie należy jednak do łatwych, szczególnie, gdy od najmłodszych lat spożywały potrawy oparte właśnie na mięsie lub produktach odzwierzęcych. Któż z nas nie słyszał bowiem od babci, żeby zostawić ziemniaki, a zjeść mięso? Czy jednak bycie weganinem lub wegetarianinem to pasmo wyrzeczeń i życie w nieustannym głodzie?
– Jedzenie po wegetariańsku lub wegańsku choć raz czy kilka razy w tygodniu nie jest już żadna dietą, ale stylem życia, który wcale nie wymaga ograniczeń i restrykcji. Nie jest też już ograniczone do żadnej grupy społecznej czy wiekowej. To nie ma znaczenia. Większość osób niejednokrotnie się przekonała, że można zdrowo i przede wszystkim smacznie zjeść czy to u nas czy nawet w „Żabce” – zauważa „Matka Piratka” z Jarmużna. To cenna refleksja. Widzimy bowiem wyraźnie, że produkty bezmięsne dostępne są nie tylko w wegańskich restauracjach, ale nawet w popularnych sieciach sklepów, w których miliony Polaków codziennie kupują „coś na śniadanie”.
– Zapraszamy, żeby przekonać się, że po wegańsku naprawdę da się smacznie zjeść i ostrzegamy zarazem, że kto raz spróbuje, może już nigdy nie przestanie, bo mamy coś dla każdego: od zagorzałych, kochających swojską kuchnie mięsożerców, jak i dla ludzi szukających egzotycznych smaków nawet z ograniczeniami żywieniowymi. Staramy się bowiem gotować zawsze niskotłuszczowo, 99 procent potraw nie jest smażonych. Mamy też dużo pozycji bezglutenowych – dodaje restauratorka prowadząca lokal przy ulicy 11 Listopada 57.
– Z okazji Dnia Bez Mięsa na hasło „LuBBie po wegańsku” mała zupa gratis do każdego dania zakupionego na miejscu – poinformowała nas „Matka Piratka”. Zachęcamy więc do rozważenia tego zaproszenia i sprawdzenia swoich kubków smakowych: czy danie bez mięsa wywoła uśmiech na naszej twarzy tak jak wywołuje schabowy z ziemniakami i kapustą? A może uśmiech będzie szerszy i pozostanie na naszej twarzy na dłużej?