Temat został poruszony podczas posiedzenia rządu, marszałek Sejmu skrytykował, urzędnik stracił pracę, producent się pokajał i wycofał z pomysłu. Miały być hitem, a stały się kitem.
Mowa oczywiście o saszetkach z alkoholem, które w ostatnich dniach pojawiły się na rynku. Produkt swoim wyglądem przypominał owocowe tubki dla dzieci – a jego pojawienie się wywołało medialną i nie tylko burzę w Polsce.
Opakowania mają wyraźne i duże oznakowania, na froncie widnieje wyraźna informacja o zawartości procentowej alkoholu w produkcie. Różnią się kolorystyką i wzornictwem, mają znaki akcyzy, sprzedawane są ze specjalnie i wyraźnie oznakowanych stoisk, spełniają wszystkie inne wymogi ustawy – napisał w swojej odpowiedzi producent i przekonywał dalej: produkt jest skierowany do osób dorosłych, a jego forma wynika z faktu, że saszetka to "praktyczne opakowanie świetnie zastępujące tradycyjne szklane".
Ta argumentacja nie przekonała krytyków i póki co szanowni konsumenci obejdą się smakiem, saszetki z alkoholem znikną z półek. Naród się uspokoił, nasze sumienia również, nie musimy się już obawiać, że mama lub tata w ramach pakowania śniadaniówek swoim pociechom dorzucą zamiast musu jabłkowego mus z cytrynóweczką. Producenci „małpek" się cieszą, ich produktów już nikt nie krytykuje i nadal będą monopolistami na rynku.
Awantura wokół „alkotubek” i oburzenie – skądinąd słuszne – trwały zbyt krótko, żeby przy tej okazji odbyć narodową debatę nad powszechnym w naszym kraju chlaniem i równocześnie pokazały, jakimi jesteśmy hipokrytami. Przecież nie od dziś wiadomo, że kasa ze sprzedaży wysokoprocentowych napojów zasila solidnie budżet państwa, a zyski z ich sprzedaży zbudowały już niejedną fortunę w Polsce. Na tle Europy Polska jest rajem dla sprzedawców i producentów alkoholi, można je kupić prawie wszędzie i o każdej porze, prędzej masła nie dostaniesz niż flaszeczki z życiodajnym płynem.
Wydajemy miliony na leczenia skutków narodowego chlania, tworzymy ośrodki wsparcia dla rodzin, dzieci i wszystkich tych, których alkoholizm dotknął.
Świetnie, że saszetki udało się zablokować, ale co z małpkami, alkoholem na stacjach benzynowych, sprzedażą przez całą dobę w sklepach, dostępem legalnym już od 18 roku życia. Kiedy krzykniemy jak w przypadku saszetek – dość tego draństwa?
Póki co możecie ze spokojem pobiec do sklepu i kupić mus arbuzowy, ten rzeczywiście będzie na zdrowie.
Foto: legaartis.pl