Zmotoryzowani narzekają na opóźnienia w podróży z powodu objazdów czy korków. Norma. Ci, którzy jeżdżą koleją, denerwują się, gdy pociąg opóźni się o kilkanaście minut. Kiedy natomiast stanie w szczerym polu na trzy-cztery godziny z powodu wypadku na torach (samobójcy mają ponoć ulubione miejsca na niektórych szlakach), unieruchomieni w oczekiwaniu na zakończenie czynności prokuratorskich pasażerowie popadają w prawdziwy popłoch. Jak było kiedyś? Janusz Legoń w BBlogosferze cytuje pamiętniki Sabiny z Gostkowskich Grzegorzewskiej z 1856 roku, gdzie znaleźć można ciekawe informacje na ten temat, o tyle warte przypomnienia, że odnoszą się częściowo do szeroko pojętej naszej okolicy w drugiej dekadzie wieku pary i elektryczności. Tekst przeczytać można tutaj.