Dubajska czekolada opanowała internet. Już chyba każdy szanujący się influencer wrzucił filmik z własną wersją przepisu na ten „smakołyk”, a czekoladę „dubajską” kupicie nawet w Empiku.
Fascynujące jest to, jak w niesamowicie krótkim czasie, dzięki social mediom, taki „twór” stał się czymś pożądanym i upragnionym, a gdy pojawia się w jakimś sklepie, potrafi szybko zniknąć z półek, chociaż kosztuje niemało. Za 100 g tabliczkę zapłacicie od dwudziestu kilku złotych w sieciówkach po kilkadziesiąt złotych w szanujących się wytwórniach i manufakturach. Podobno producent kremu pistacjowego, który jest głównym składnikiem nadzienia, niemiecka firma JM Posner, zwiększyła produkcję aż dziesięciokrotnie z 600 kg do 6 ton tygodniowo.
Pomysł na czekoladę narodził się już w 2021 roku, w Fix Dessert Chocolatier (Zjednoczone Emiraty Arabskie), gdzie przysmak sprzedawany jest pod nazwą "Can't Get Knafeh of It”. Początkowo czekolada wcale tak dobrze się nie sprzedawała, dopiero gdy właściciele wysłali kilka tabliczek do lokalnych influence rów, a do internetu trafiły ich „viralowe” już nagania, sprzedaż gwałtownie wzrosła. A nowa moda opanowała Europę.
Co sprawia, że jest tak wyjątkowa? Połączenie smaków? Wypełniona nadzieniem z kremu pistacjowego, pasty tahini, ciasta kataifi , z dodatkiem różnych przypraw. Pachnąca pistacjami i czekoladą, chrupiąca i rozpływająca się w ustach. A może dzięki temu, że pojawia się w każdym niemal zakamarku internetu, stała się upragniona przez wszystkich - taki towar „luksusowy” i pożądany.
Hit czy kit? Coś naprawdę wyjątkowego, czy zwykła ściema?
Oglądając filmiki influencerów zachwycających się oryginalną czekoladą z Dubaju, można stwierdzić, że musi być pyszna. Jednak wersje czekolady dostępne w sklepach, pochodzą najczęściej z… Turcji, a ich skład pozostawia wiele do życzenia. Mało nadzienia, nie za dużo pistacji, głównie cukier i… wiele innych składników, których istnienia byście nie podejrzewali. Pragniemy luksusu, a dostajemy „podróbkę”.
Nie ukrywam, że dałam się namówić dzieciom i zaintrygowana całą historią kupiłam czekoladę w Empiku (29,90 zł za 100g) oraz w Dealz (35 zł/100 g) - jak szaleć to szaleć ;-). Podkręcona obejrzanymi filmikami, liczyłam na coś spektakularnego, eksplozję smaku, niesamowitych doznań i generalnie jakiegoś niesamowitego przeżycia kulinarnego ;-) No szału nie było – czekolada z Empiku nie była zła, ale ta z Dealza – totalnie mnie rozczarowała. Ale się nie poddaję - mam jeszcze zamiar spróbować wersji domowej.
A wy już mieliście okazję spróbować „dubajskiej” czekolady?