Stowarzyszenie Beskidzki Dom powstało w lutym 2014 r. Założyły je osoby nie zgadzające się z obecnym nazewnictwem będącym pochodną podziału administracyjnego. Ich zdaniem prowadzi to do utraty tożsamości tych mieszkańców województwa śląskiego, którzy czują się związani z Małopolską.
Cele, jakie wyznaczyło sobie Stowarzyszenie, nie stawiają na odnoszenie sukcesów frekwencyjnych. – Naszym zadaniem jest reagować, oddziaływać, uświadamiać – mówi Andrzej Nycz.
Jak tłumaczy Dorota Gryglak, prezes zarządu Stowarzyszenia, jego celem jest przede wszystkim pokazywanie negatywnego wpływu nazwy województwa śląskiego na tożsamość regionalną. – Pokazujemy wszystkie przekłamania, błędy i wszystko to, co prowadzi do tego, że ta nazwa przymiotnikowa województwa zniekształca tożsamość małopolskiej jego części i tak naprawdę dyskryminuje, ponieważ przez tę jednostronną nazwę województwa jesteśmy niezauważani, nie traktuje się nas poważnie, narzuca się nam tożsamość śląską. Dlatego staramy się zawsze wskazywać, gdzie się pojawiają takie działania, a jest ich masa – mówi Dorota Gryglak.
Jak podkreślają członkowie Stowarzyszenia, do takich zjawisk i działań należą chociażby nazwy instytucji i regionalnych przedsiębiorstw, jak Koleje Śląskie, Śląska Policja czy Śląskie Kuratorium, ale też działania świadome lub nieświadome w postaci różnych konkursów i akcji. Przykładem może być konkurs „Obiektywnie śląskie”, w którym pod tym hasłem dokumentowano m. in. tradycje góralskie.
- To jest właśnie pokłosie reformy administracyjnej. Reagujemy, postulując zmianę nazwy województwa na śląsko-małopolskie. Jeżeli reforma administracyjna zakładała, że nie dzieli na województwa według regionów historycznych, to nazwy powinny to odzwierciedlać. Oczywiście to nie jest rozwiązanie idealne, bo jeżeli województwo nosi nazwę, która podkreśla region historyczny i nawet jeżeli dołożymy do niego drugą część, to jest to tylko częściowe rozwiązanie, ale rozwiązanie ważne, ponieważ daje sygnał części małopolskiej, że jest upodmiotowiona, że jest u siebie – mówi Dorota Gryglak.
Podkreśla przy tym, że zaangażowanie członków Stowarzyszenia wynika z faktu, że należą oni do ostatniego pokolenia, które jeszcze pamięta województwo bielskie. Natomiast wszystkie dzieci, młodzież i dorośli urodzeni po 1999 r. z każdej strony są obecnie atakowani stwierdzeniem, że są w województwie śląskim. Nazwa województwa znajduje się na każdej tablicy, jest w każdej szkole. – Wszystkie granty, wszystkie projekty unijne są jakby podpisane jako śląskie. Tak samo z edukacją. Jeżeli to się nie zmieni, to już mamy przykłady, że młodzi ludzie mówią, że Żywiec jest na Śląsku. Dopóki nie będzie mocnej zmiany, która powie: „tu jest ziemia małopolska” i wy możecie się tego uczyć, nic się nie zmieni – dodaje prezes Stowarzyszenia.
Na mapie administracyjnej Polski znajdziemy województwa o nazwach dwuczłonowych, które odzwierciedlają dualizm regionów, jak choćby warmińsko-mazurskie czy kujawsko-pomorskie. – I mamy województwo śląskie, które absolutnie nie chce przyjąć tej argumentacji – dodaje Andrzej Nycz. – Jesteśmy po prostu śląską kolonią i tak mamy się zachowywać.
- Jeżeli nie podejmiemy działań, to – bądźmy szczerzy – za 50 czy 100 lat nikt tu nie będzie już o niczym innym pamiętał, jak tylko o Śląsku i taki jest cel – podkreśla Grzegorz Wnętrzak, przypominając podobne zjawiska w historii Europy. – Trzeba podkreślić, że tak myślą Ślązacy, ale też i Polacy w Warszawie, a nawet - o zgrozo – w Krakowie.
W 2018 roku Stowarzyszenie złożyło petycję wnioskującą o zmianę nazwy województwa. Podpisał ją szereg stowarzyszeń regionalnych i kulturalnych. – Reakcja tzw. internetowa była bardzo agresywna. Spotkaliśmy się z wulgarnymi komentarzami. Nie było tu żadnej dyskusji merytorycznej – przypomina Dorota Gryglak. W zeszłym roku Stowarzyszenie złożyło do Sejmiku Województwa Śląskiego kolejne wnioski z petycjami o zmianę herbu i barw województwa. – Argumentacja była bardzo mocna, były dowody, uzasadnienia. Przeszliśmy do komisji, gdzie pracowaliśmy i byliśmy na naprawdę dobrej drodze. Dyskusje były naprawdę gorące. W pewnym momencie, jedna pani powiedziała z takim zrezygnowaniem: „bo Śląsk tyle wycierpiał”. W pewnym sensie było to podsumowanie tych spotkań, gdzie prosiliśmy, aby nas uszanować, aby nas nie dyskryminować – mówi Dorota Gryglak.
Najbliższe plany wynikają ze zmian powyborczych. Stowarzyszenie zamierza powtórnie złożyć wniosek o zmianę nazwy województwa, zmianę jego herbu oraz barw. W planach jest też szereg rozmów z samorządowcami, aby pobudzać świadomość i dodawać odwagi społeczeństwu poprzez różne formy: spotkania, listy lub też takie działania jak właśnie petycje, które mają za zadanie m. in. odbijać się szerokim echem w mediach.
– Rozpatrujemy też ścieżki prawne, które umożliwią nam uzyskanie podmiotowości kulturowej, instytucjonalnej w tym województwie. Nie może być tak niezrównoważonego działania, jakie prowadzą Muzeum Śląskie, Biblioteka Śląska i inne instytucje czy szereg organizacji, które mają wsparcie województwa, a nie ma w nich żadnej podmiotowości ani zrównoważenia innymi instytucjami i organizacjami dla części małopolskiej. Jeżeli prośby i wnioski nie pomogą, jeżeli tego nie uda się uzyskać na terenie województwa, to pójdziemy wyżej. Jeżeli nie, to skończymy w Strasburgu. To są ścieżki, które już rozpatrujemy i mamy tu mocne podstawy prawne. Już są precedensy unijne, gdzie w sferze kultury, tożsamości, identyfikacji określone wyroki w Strasburgu zapadły – zapowiada Andrzej Nycz.
Fot. FB Stowarzyszenie Beskidzki Dom