O tym, że od 1 stycznia 2025 roku odzież i inne tekstylia będą odrębną frakcją odpadów i nie będą mogły być wrzucane do odpadów zmieszanych, wiadomo było od 2021 roku. Teraz, gdy pojawił się kłopot, Urząd Miejski „gromadzi informacje” i „analizuje” sposoby zmniejszenia uciążliwości tego rozwiązania dla mieszkańców. Dlaczego dopiero teraz?
Mieszkańcy Bielska-Białej sygnalizują kłopoty z pozbywaniem się używanej odzieży, butów i innych niepotrzebnych już materiałów tekstylnych. Do tej pory można było je wrzucać do odpadów zmieszanych, jednak od tego roku jest to niedozwolone a tekstylia mają trafiać do PSZOK-ów. Zawożenie odzieży do jednego z trzech PSZOK-ów w mieście jest jednak bardzo uciążliwe, może też generować dodatkowe kolejki w i tak już obciążonych punktach odbioru odpadów.
Sygnały ze strony mieszkańców spowodowały interwencje kilkoro radnych u władz miasta. Z odpowiedzi na interpelacje Konrada Łosia i Rafała Leśkowa (PiS) oraz Anity Szymańskiej (Klub Jarosława Klimaszewskiego) wyłania się niepokojący obraz.
Ułatwieniem dla mieszkańców mogą być pojemniki na odzież używaną, która potem jest wykorzystywana w procesie recyklingu, głownie w celach przemysłowych (np. jako czyściwo). W tej kwestii wiceprezydent Piotr Kucia poinformował, że miasto dzierżawi teren jedynie w przypadku czterech pojemników na używaną odzież. W dodatku umowy dzierżawy zostały wypowiedziane podmiotom zewnętrznym i do 10 marca pojemniki mają zniknąć. Powodem likwidacji jest zarzut, że operator (firma zewnętrzna) nie wywiązywała się z obowiązku utrzymania czystości w okolicach pojemników. Ponadto – jak informuje wiceprezydent – z tych samych powodów służby miejskie usunęły wiele pojemników posadowionych bezumownie.
Doceniając troskę o estetykę, zasadne jest pytanie, czy władze miasta nie wylewają dziecka z kąpielą? W obecnej sytuacji władze miasta powinny przecież zabiegać o ułatwienie życia obywatelom, a nie radykalnie zmniejszać ilość dostępnych dla mieszkańców pojemników. Akcja likwidacji pojemników na odzież właśnie w chwili, w której zaostrzają się przepisy dotyczące odpadów tekstylnych, wydaje się nieracjonalna.
Przejawem spóźnionej refleksji jest też reakcja wiceprezydenta Kuci na propozycję radnych, by stworzyć dostępną dla mieszkańców mapę znajdujących się na terenie miasta kontenerów na używaną odzież. Prezydent nazywa tę inicjatywę cenną, choć jednocześnie zaznacza, że proces pozyskania informacji o urządzeniach na tekstylia jest bardzo złożony i wymaga czasu. Wydział Gospodarki Odpadami wystąpił o wskazanie liczby rozmieszczonych na terenie Miasta pojemników oraz ich lokalizacji do podmiotów, które są właścicielami. Dane te mają pozwolić na rzetelną ocenę, czy ustawianie kolejnych urządzeń tego typu będzie uzasadnione logistycznie i ekonomicznie. Zastępca prezydenta nie informuje jednak, dlaczego te działania podjęto dopiero teraz, skoro od czterech lat znany był termin zmiany systemu odbioru odpadów tekstylnych. Nie wiadomo też, jak się do tego mają wypowiedzenia dotychczasowych umów, skoro dopiero pozyskane dane pozwolą na racjonalną ocenę sytuacji?
Władze miasta zapewniają, że sytuacja dotycząca problemów z pozbywaniem się tekstyliów przez mieszkańców jest monitorowana. Poszukiwane są rozwiązania, które zminimalizują uciążliwości dla mieszkańców, ale także nie będą nadmiernym obciążeniem finansowym dla systemu gospodarki odpadami. Analizowana jest m.in. możliwość cyklicznego odbioru tych odpadów w formie mobilnych zbiórek, zwłaszcza, iż używana odzież i tekstylia to odpad powstający nieregularnie w gospodarstwach domowych. Planowane jest także wdrażanie dodatkowych działań edukacyjnych. Wszystkie te działania, choć słuszne, są ewidentnie spóźnione. Ktoś tu przespał ostatnie cztery lata.