„Nie bać Tuska” – to hasło najczęściej skandowano podczas spotkania Przemysława Czarnka, byłego ministra edukacji i nauki w Hotelu Szyndzielnia, z mieszkańcami Bielska-Białej.
Decyzję podejmie kierownictwo
Podczas wtorkowego spotkania, a także na krótkim briefingu z dziennikarzami Przemysław Czarnek odniósł się do pojawiających się w mediach informacji, że może być kandydatem PiS na urząd prezydenta RP. – Decyzję podejmuje kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości. Ja się angażuję już dzisiaj w namawianie (…) bo tylko aktywność spowoduje zwycięstwo kandydata prawicy, ktokolwiek nim będzie – podkreślił.
–Trzeba wygrać. Nie bać Tuska - mówił o przyszłorocznych wyborach prezydenckich do sympatyków obecnych na spotkaniu.
Wyjaśnił, że gdyby kandydował, najważniejszą sprawą byłoby dla niego bezpieczeństwo. – Bezpieczeństwo oraz interes narodowy, także w relacjach z Ukrainą – dodał.
Minister skomentował również trwające wybory w USA. - Bez względu na to, kto wygra w USA, każdy rząd w Polsce ma święty obowiązek, w imieniu milionów Polaków, dbać o dobre relacje z każdym prezydentem Stanów Zjednoczonych, bo tylko ścisła współpraca militarna w ramach NATO z USA, daje nam nadzieję, bo też nie gwarancje (…) że zachowamy pokój dla Polaków – mówił Czarnek.
„Polska na wirażu”
W spotkaniu uczestniczyło około 400 osób. – To świadczy o wielkiej aktywności Polaków i o państwa świadomości, że Polska jest na wielkim wirażu (…) Ten wiraż musi być krótki, wychodzenie z tego zakrętu szybkie, żeby nie było strat – mówił Czarnek podsumowując obecny rząd. – Maj to jest ten moment, kiedy będzie szybki początek końca koalicji, która niszczy Polskę na naszych oczach, zatrzymuje rozwój Polski i wpycha nas w wojnę – mówił.
Przemysław Czarnek zauważył, że obecny rząd w ciągu niespełna roku doprowadził do ogromnej dziury budżetowej. - Już im się zwiększyła o kolejne kilkadziesiąt miliardów złotych, jeszcze w tym roku. Już zmieniają ustawę budżetową. A na przyszły rok planują kosmiczną dziurę budżetową w wysokości 300 mld zł – podkreślił.
Przyznał, że największą szkodę jaką obecnie ponosi Polska to „szkoda rozwojowa”. – Wstrzymanie tego, co przynosiło nam sukces na arenie światowej – programów inwestycyjnych. CPK – praktycznie zlikwidowane, elektrownia atomowa tylko w ciągu siedmiu miesięcy została przesunięta o kolejne siedem lat - podkreślił.
Przypomniał, że w ostatnich latach, w wielu wsiach, miastach wykonano inwestycje, które poprawiały infrastrukturę. – To były inwestycje w polską gospodarkę. Wykonywały je polskie firmy, zatrudniające polskich, lokalnych pracowników – wyjaśnił.
Dodał, że wiele inwestycji prowadzono z programów rządowych takich jak: Polski Ład, Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych. – Teraz jest zero takich programów – podkreślił minister.
Wystąpienie ministra przerywano gromkimi brawami. W pewnym momencie ludzie zaczęli skandować hasło: zostań prezydentem.