W niedzielę, podczas meczu Podbeskidzia z Miedzią Legnica kibice ponownie mieli problemy ze skorzystaniem z miejskiego parkingu przy ulicy Rychlińskiego. Mimo, iż pozostawało na nim sporo wolnych miejsc, system informacyjny przy wjeździe na parking pokazywał brak miejsc i… nie wpuszczał samochodów.
Nie były to pierwsze problemy z parkingiem przy ul. Rychlińskiego. Pojawiają się one w zasadzie przy okazji każdego meczu na Stadionie Miejskim. Zwykle są jednak odwrotne. System pokazuje, że na parkingu wolne miejsca są, kierowcy wjeżdżają, tymczasem na terenie parkingu nie ma już ani jednego wolnego miejsca. Sytuacja kilka miesięcy temu opisana została w gazecie miejskiej Kurier.BB. Przed dwoma ostatnimi meczami TS Podbeskidzie (23 i 29 lipca), na ok. 20 minut przed meczem, tablica pokazywała sporą ilość wolnych miejsc (22 i 20 miejsc), tymczasem na terenie parkingu nie było już ani jednego wolnego miejsca. Zdezorientowani kierowcy wjeżdżali na teren parkingu i blokowali ruch lub parkowali na poboczu ciągów komunikacyjnych parkingu – czytamy w sierpniowym numerze Kuriera.BB.
Dziennikarze gazety zapytali o sytuację w Miejskim Zarządzie Dróg. W odpowiedzi MZD poinformował o sposobie działania tablic (automatyczne zliczanie samochodów wjeżdżających i wyjeżdżających z parkingu) oraz fakcie, że kilka razy w tygodniu dokonywana jest kontrola wskazań tablicy i w przypadku rozbieżności następuje korekta wyświetlanych wartości. Zdaniem MZD rozbieżności wynikają z przysłaniania fotokomórki oraz… złego parkowania (na dwóch miejscach równocześnie). W przypadku gdy tablica wskazuje wolne miejscach, a na parkingu ich faktycznie nie ma kierowcy powinni opuścić parkingi i zaparkować w innym miejscu. Nie jest akceptowane parkowania np. na jego poboczu czy trawniku bo utrudnia to ruch w obrębie parkingu. Tego typu niewłaściwe zachowania zależą jedynie od kierowców – informuje Miejski Zarząd Dróg. Może – zamiast zwalać winę na kierowców – zarządzający parkingiem Miejski Zarząd Dróg wreszcie przyglądnie się bliżej sprawie i spróbuje rozwiązać problem?
Tym bardziej, że parking przy ul. Rychlińskiego nie jest jedynym, gdzie system zarządzający parkingiem działa źle. Podobnie jest na parkingu przy placu Ratuszowym. Każdy kierowca wie, że zaparkowanie bezpośrednio pod Urzędem Miejskim naprawdę nie jest łatwe. Tymczasem tablica ustawiona przed wjazdem na plac pokazuje sporą liczbę wolnych miejsc. Podczas kilku przeprowadzonych przez nas „wizji lokalnych” za każdym razem tablica wskazywała co najmniej 15 wolnych miejsc (ogółem jest ich tu 60), mimo iż na samym parkingu nie ma żadnego wolnego miejsca. Zapytani o tę sytuację pan obsługujący parking oraz strażnik miejski patrolujący plac odpowiedzieli, że to kwestia tego, iż czujniki znajdują się „między samochodami”.
Wersję tę potwierdza Miejski Zarząd Dróg, który 3 sierpnia tak odpowiedział na pytanie dziennikarzy Kuriera.BB:. Czujniki zamontowane są w centralnej części każdego z miejsc parkingowych, które wykrywają zmiany w polu magnetycznym. Po wykryciu prawidłowo zaparkowanego pojazdu wysyłana jest informacja drogą radiową do odbiornika połączonego z systemem informatycznym, który przesyła informacje do tablicy informacyjnej. Oznacza to, że aby czujnik działał prawidłowo niezbędne jest właściwe zaparkowanie pojazdu. Z uwagi na zlokalizowanie ww. parkingu w obszarze ochrony konserwatorskiej nie istnieje możliwość dokładnego wyznaczenia miejsc parkingowych poprzez namalowanie oznakowania poziomego. Tym samym, kierowcy często parkują pojazdy pomiędzy czujnikami, co skutkuje faktem, że nie działają one prawidłowo.
Ponownie winni są więc źle parkujący kierowcy… A może, skoro sytuacja powtarza się nagminnie, to jednak system nie działa dobrze?
Dziennikarze Kuriera.BB pytali w MZD czy podjęte zostaną działania mające na celu usunięcie błędów systemu. W pisemnej odpowiedzi nie było na ten temat ani słowa.
Minęło kilka miesięcy, a bielscy kierowcy nadal nie nauczyli się parkować…