2 kwietnia, podczas konferencji prasowej, przedstawiciele KWW Bezpartyjnych i Konfederacji podzielili się swoimi obawami co do projektu ustawy o języku śląskim.
Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o języku śląskim, miało miejsce w Sejmie 20 marca. Głosami Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi projekt skierowany został do dalszych prac.
Według Bronisława Foltyna, kandydata na prezydenta Bielska-Białej, ustawa ta niesie szereg zagrożeń dla naszego regionu, będącego od 1999 roku, terytorialnie częścią województwa śląskiego. Jeśli projekt wejdzie w życie, na wniosek rodziców będzie można wprowadzić na terenie województwa śląskiego, również w Bielsku-Białej naukę języka śląskiego. – Zagrożenie polega na tym, że jeśli zgłoszą się jacyś rodzice do dyrektora, czy do kuratorium oświaty, to trzeba będzie w Bielsku-Białej uczyć dzieci języka śląskiego, umożliwić zdawanie egzaminów w tym języku – mówił podczas konferencji poseł Bronisław Foltyn, a zarazem kandydat na prezydenta Bielska-Białej.
Zwrócił uwagę również, że w ręce organizacji ślązakowskich, m.in. Ruchu Autonomii Śląska, trafi 500 mln złotych. Organizacje te będą miały także wpływ na podstawę programową szkół, wprowadzanie nazw ulic dwujęzycznych, polskich i śląskich.
Bronisław Foltyn oczekuje jasnej deklaracji od struktur Platformy w Bielsku-Białej, którą reprezentuje prezydent Jarosław Klimaszewski, czy chce by dzieci w Bielsku-Białej uczyły się języka śląskiego oraz czy w Urzędzie miejskim w Bielsku-Białej będą wprowadzane wzory pism i obsługa w języku śląskim.
Startujący z list konfederacji i bazpartyjnych do Sejmiku Województwa Śląskiego Adam Rakszawski podkreślał, że Bielsko-Biała i Podbeskidzie traktowane są jak peryferie województwa śląskiego. – Około 51% obszaru województwa śląskiego to ziemie dawnej Małopolski: Ziemia Częstochowska, Zagłębie, prawobrzeżna część powiatu bielskiego, w tym Biała Krakowska, i cała Żywiecczyzna, to są historycznie tereny małopolski – przypomniał.
Zdaniem Rakszawskiego projekt zagraża jedności Państwa Polskiego. – Zaczyna się od postulatu językowego, następnie w ślad za tym idzie odrębność kulturowa, a następnie odrębność polityczna. Stąd tylko krok do postulatów politycznych – zauważył. Rakszawski poruszył także inną kwestię, regionalną. – Śląska kurator oświaty, będącą zwolenniczką kultywowania w województwie śląskim kultury śląskiej, nie wspomina nic o naszej bielsko-bialskiej tożsamości. Jesteśmy traktowani jak peryferie województwa śląskiego. Najwyższa pora by mówić o tym otwartym tekstem, śmiało, by się temu przeciwstawiać na wszelkich płaszczyznach, zarówno na poziomie parlamentu, jak i w naszym regionie. Mieszkamy na terenie województwa śląskiego, ale nie na Śląsku – mówił Rakszawski.
Startujący do Rady Miejskiej Marcin Litwin podkreślił, że z jednej strony ministerstwo edukacji wykreśla z podstawy programowej wydarzenia w kopalni wujek i powstania śląskie, a z drugiej zagrożona jest różnorodność gwary w województwie śląskim . Zdaniem Litwina ustawa może spowodować bunt i niechęć do odrębnej, śląskiej kultury. - Jeśli narzucimy młodzieży naukę języka śląskiego, może to przynieść odwrotny skutek, może powstać bunt. W ramach naszego województwa jest mnogość kultur, wszystkie są akceptowane i żadna nie potrzebuje specjalnego wyróżnika, a wyróżnianie i faworyzowanie jednego rodzaju kultury może przynieść skutek odwrotny, tzn zwiększyć niechęć do danej grupy – mówił Litwin. – My jesteśmy za różnorodnością, za tolerancją, wszystkich grup w ramach regionu, bez wyróżniania kogokolwiek. Uważamy to za szkodliwe i będziemy o tym rozmawiać – podkreślał.