Przeciąganie liny było niegdyś dyscypliną olimpijską. Pięć razy - do 1920 roku - MKOl wyłaniał w niej najlepszą drużynę. W postaci zabawy bądź zorganizowanych zawodów przetrwał do dziś. Bo zasady ma proste, wygrywa ten, kto przeciągnie wyznaczony środek liny na swoją stronę. Dziś taką konkurencję urządzili sobie politycy. Co gorsza, robią to w obliczu wielkiej tragedii… - pisze Tomasz Sowa w najnowszym wpisie w BBlogoasferze. Zwykle jego teksty poświęcone są tematyce sportowej, jednak tym razem zrobl wyjątek. Dlaczego? Odpowiedź znajdziecie tutaj.