Ponad stuletni kasztanowiec koło „Banialuki”, który był świadkiem trudnej historii tego miejsca, m.in. spalenia przez Niemców synagogi we wrześniu 1939 roku, miał być wycięty ze względów bezpieczeństwa. Tuż przed „godziną zero” nadeszła informacja, że po interwencji ekologa i społecznika Jacka Zachary, prezydent Klimaszewski podjął decyzję o zaniechaniu wycinki.
Ładna historia, prawda? Drzewo darzone szacunkiem, sentymentalne pożegnanie, interwencja społecznika i mądra decyzja władzy. Nic tylko opowiadać, jak to w Bielsku-Białej jest „eko” i „obywatelsko”. No nie - pisze Janusz Okrzesik w BBlogosferze i zadaje kilka pytań związnych z tą historią. Poznacie je czytając tekst Pytania o drzewo.