Nie ma chyba nikogo, kto lubi znaleźć się w idiotycznej sytuacji. No chyba że sam tę sytuację tworzy, aby mieć uciechę z reakcji innych, czyli tych którzy tego nie lubią.
A było to tak: ostatnie lata czasu słusznie minionego, raczej jesień. Jeden z typowych sklepów samoobsługowych tuż przed zamknięciem. Towaru niewiele, nawet jak na ówczesne standardy Na zewnątrz zmierzch. Jedna z ekspedientek stoi już przy drzwiach i za pomocą łucznika wykonuje funkcję zaworu zwrotnego: tylko wypuszcza, nie wpuszczając nikogo.
Śmiech przez łzy w felietonie Zbyszka Matejko - czytaj tutaj.