Pech. Niektórzy go mają, inni nie. I o tych się mówi, że są szczęściarzami. W każdym razie pech może być doskonałym wytłumaczeniem zbyt małego zaangażowania albo niechęci ze strony innych. Żeby jednak pech zaistniał, trzeba w niego wierzyć.
Kiedyś spotkałem się w życiu z sytuacją niepokojąco bliską fabule „Pechowca” – świetnego francuskiego filmu z Pierre’em Richardem w tytułowej roli. Oczywiście w dzisiejszej rzeczywistości coś takiego nie miałoby prawa się wydarzyć, co wcale nie znaczy, że byłoby lepiej. Gdzieś w połowie lat 80. miałem to szczęście być instruktorem na obozie harcerskim. Miejsce było idealne, położone nad mazurskim jeziorem, w strefie ciszy. Podczas porannej toalety oglądaliśmy z pomostu wędrujące po dnie raki, a z odległości kilku metrów przyglądały nam się ciekawskie perkozy. Lato, słońce, jagody wielkości czereśni i ten zapach lasu… Ideał.
Zbyszek Matejko w swoim felietonie traktuje o pechu. Cały tekst znajdziecie tutaj.