W czwartek Rada Miejska będzie rozpatrywać uchwałę w sprawie apelu o utworzenie województwa beskidzkiego. Prawdopodobnie apel zostanie przyjęty. Co to oznacza?
Uchwała jest efektem uznania za zasadną petycji, wystosowanej przez Bartłomieja Tkacza w ubiegłym roku. Przyjęcie petycji zobowiązuje Radę Miejską do wystosowania apelu do odpowiednich władz o rozpoczęcie prac legislacyjnych. W intencji inicjatorów uchwały prace te mają być zakończone do 2027 roku, by umożliwić rozpoczęcie nowej kadencji samorządu już w nowym kształcie administracyjnym. Apel jest skierowany do organów władzy ustawodawczej i wykonawczej Rzeczpospolitej, w tym do parlamentarzystów. Radni apelują też o poparcie inicjatywy do samorządów terytorialnych gmin i powiatów Podbeskidzia, określanego w uchwale jako tereny dawnego województwa bielskiego.
Podjęta uchwała nie ma mocy decyzyjnej, samorządy nie mają żadnych kompetencji w sprawie podziału administracyjnego kraju. Jednak jasne stanowisko samorządu Bielska-Białej z pewnością przyczyni się do wzmocnienia coraz głośniejszych żądań zmiany podziału administracyjnego kraju. Charakterystyczne, że inicjatywę podjęli ludzie, którzy nie tylko nie brali udziału w walce o województwo bielskie z końca lat 90., ale zapewne nawet nie wiedzą o petycjach, uchwałach, protestach i projektach ustaw, które w owym czasie zgłaszano. To oznacza, że po 25 latach nadal – a może nawet coraz bardziej – dostrzegane są mankamenty obecnego podziału administracyjnego.
Jakie są szanse, że uchwała radnych przyniesie oczekiwany skutek w postaci powstania województwa beskidzkiego? Trzeba pamiętać, że decyzje w tej sprawie może podjąć wyłącznie Sejm. Dotychczas żadna z dwóch głównych sił politycznych nie odnosiła się do naszych regionalnych potrzeb pozytywnie. PO prowadzi świadomą politykę wzmacniania kilku dużych metropolii, które mają być lokomotywami rozwoju całych regionów; w dodatku PO mocno wspiera szeroko rozumianą „śląskość”, której z całą pewnością nie jest po drodze z nowym województwem. Z kolei PiS w swoim programie zapisał wzmacnianie średnich miast, lecz przez osiem lat swoich rządów nie zrobił w tej sprawie nic. Stanowisko pozostałych sił politycznych nie jest jasne. Niestety, w Sejmie czy w rządzie nie mamy swojego „mocnego” człowieka, który byłby liderem tej inicjatywy.
Podstawową zaletą podejmowanej uchwały jest przywrócenie tematu województwa beskidzkiego do debaty publicznej. To oznacza, że niektórzy politycy i niektóre instytucje będą musiały jasno odpowiedzieć na pytanie, czy chcą zmian. Swoje stanowisko będą musieli przedstawić parlamentarzyści czy sejmik wojewódzki. Ale również tutaj nie oczekujmy cudów: obecne elity polityczne na Podbeskidziu są elitami właśnie dlatego, że doskonale wkomponowały się w katowickie struktury i pogodziły się z odgrywaniem ról drugoplanowych, wręcz na tym budując swoje kariery. Podjęcie jakichkolwiek realnych działań w sprawie województwa to dla nich zbyt duże ryzyko osobiste: zapewne skończy się na ogólnych zapewnieniach i próbie rozmycia inicjatywy w pozornych ruchach.
Jednocześnie sama treść apelu i jego uzasadnienie pokazuje główną słabość tej i wcześniejszych, podobnych inicjatyw. W tekście przygotowanym przez bielskich radnych uwaga jest skupiona na samym mieście i jego interesach, mniej uwagi poświęcono wyjaśnieniu, jaki interes w powstaniu nowego województwa mają pozostałe powiaty i gminy mające wejść w jego skład. W dodatku apel jest przyjmowany bez wcześniejszych konsultacji i współpracy z innymi sąsiednimi samorządami, stawiając je niejako przed wyborem ZA albo PRZECIW. Nie jest to dobry sposób budowania partnerstwa, a bez partnerów spoza Bielska-Białej inicjatywa nie może się udać: nowe województwo nie może przecież składać się z samego miasta.
Brakuje też w apelu jasnej oceny całości podziału administracyjnego kraju. 25 lat, jakie minęło od ostatniej reformy administracyjnej kraju, przyniosło wiele dowodów na to, że obecny podział na 16 województw z marginalizacją średnich miast jest nie tylko zły dla Bielska-Białej, ale przede wszystkim – jest szkodliwy dla Polski. Jego efektem jest „puchnięcie” kilku największych miast i demograficzna katastrofa w pozostałych regionach; zwiększają się różnice w zamożności mieszkańców; postępuje centralizacja funduszy i inwestycji w stolicach województw; prowincja pustynnieje pod względem komunikacyjnym i informacyjnym. Uchwale bielskich radnych brakuje jasnego twierdzenia, że nie tylko Bielsko-Biała wymaga zmian, ale cały obecny podział terytorialny Polski wymaga reformy; że troszczymy się nie tylko o własny interes, ale o sprawność funkcjonowania całego państwa.
Pomimo tych braków wszyscy bielszczanie i wielu mieszkańców Podbeskidzia z nadzieją czeka na odzew, jaki przyniesie nowa inicjatywa.