Można powiedzieć, że tradycji jest tyle, ile rodzin, a w globalizującym się świecie dawne podziały zanikają w starciu z dominującymi trendami. Mimo tego wciąż do wielu dzieci w Bielsku-Białej przychodzi nie św. Mikołaj, a Aniołek zostawiający prezenty w Wigilię.
Jako Polacy dzielimy się na wielu płaszczyznach. Zwykle mówiąc o różnicach myślimy jednak o preferencjach politycznych, wyborach światopoglądowych czy ewentualnie chodzeniu na pole lub na dwór. Jest jednak i coś, co dzieli kraj na więcej części. To osoba, czy lepiej należałoby powiedzieć: podmiot obdarowujący dzieci zimą.
Nie zajmiemy się tu jednak głównie wielkopolskim Gwiazdorem, obecną w niektórych miejscowościach wschodu i południa Gwiazdką, Podlaskim Dziadkiem Mrozem czy nawet typowo śląskim Dzieciątkiem. Nas zainteresuje Aniołek.
Ciężko dziś jednoznacznie odpowiedzieć skąd tradycja Aniołka się wzięła. Niewykluczone, że powstała na bazie kultu Aniołów Stróżów. W sensie historycznym można ją natomiast związać zarówno ze Śląskiem Cieszyńskim, jak i z Małopolską, krainą historyczną sięgającą dalej niż granice województwa o takiej nazwie. Małopolska zaś wpisuje się w szerszy krajobraz okołoświątecznego obdarowywania i dołącza do szeregu obszarów na Słowacji i Węgrzech.
Obecnie jednak ciężko powiedzieć, że to właśnie Aniołek przynosi prezenty wszystkim dzieciom na tym rozległym obszarze. Trwa wszak powszechna dominacja świętego Mikołaja i jego działalności w okolicach 6 grudnia. Bielsko-Biała od tego nie uciekła.
Jednocześnie różne wpływy kulturowe obecne w Bielsku-Białej odcisnęły swoje piętno także na tym obszarze. Znajdziemy więc tutaj także dzieci, do których przychodzi Dzieciątko łączone z obszarem Górnego Śląska (część obecnego woj. śląskiego i woj. opolskie).
Natomiast tworzone kilka lat temu w oparciu szeroko rozpowszechnioną ankietę internetową opracowania publicystyczne pokazują jednoznacznie i wyraźnie, że jeśli gdzieś Aniołek przetrwał starcie z dominacją świętego Mikołaja, to właśnie w Bielsku-Białej i okolicach. Zgodnie ze zwyczajem Aniołek obdarowywał dzieci w Wigilię, zostawiając prezenty pod choinką po wspólnej, odświętnej wieczerzy.
Czy czyni tak do dziś? Czy jest jedynym darczyńcą? A może stanowi jedynie uzupełnienie, nanosi korekty na wydarzenia z 6 grudnia i zamienia nietrafione wówczas prezenty na lepsze wybory? Czy też tradycja Aniołka całkiem wymarła? Napiszcie nam w komentarzu!