Ten Bóg, który narodził się w Betlejem zawładnął duszami i umysłami miliardów ludzi na świecie. To nie bóg wojny, walki, bogactwa. To bóg pokory, miłości, otwartości. Takiego Boga, szukamy i pragniemy. My - ludzie niedoskonali, popełniający grzechy, błędy, zaliczający wzloty i upadki. A jednocześnie kochający, dobrzy, życzliwi, biedni i bogaci. Wszyscy równi wobec wieczności, życia i śmierci. Bóg, którego narodziny będziemy jutro świętować przynosi nadzieję i wiarę nie tylko w Jego Ojca, ale wiarę w nas samych. W to, że jesteśmy zdolni do pokonywania zła, podnoszenia się z upadków, dzielenia się dobrocią i że zasługujemy na zbawienie (a może prościej mówiąc takie zwykłe ludzkie szczęście).
I taki Bóg dzisiaj o północy zapuka znów do naszych drzwi, a my otworzymy je lub pozostawimy zamknięte. A może pójdziemy za radą poety, ks. Twardowskiego i poszukamy tam gdzie on radzi:
Bóg chrześcijański przyszedł na świat
Jako człowiek bezradny i bezsilny
- przyszedł jak dziecko
I nie boi się o to,
że wydaje się stale
Bezsilny w świecie.
Trzeba Go szukać
W przemilczanej dobroci,
W każdym odruchu ludzkiej miłości,
Serdeczności i życzliwości (ks. Jan Twardowski)
Wszystkiego dobrego.
Marian Antonik




