W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie w ramach naszej strony internetowej korzystamy z plików cookies. Pliki cookies umożliwiają nam zapewnienie prawidłowego działania naszej strony internetowej oraz realizację podstawowych jej funkcji.

Te cookies są niezbędne do funkcjonowania naszej strony i nie może być wyłączony w naszych systemach. Możesz zmienić ustawienia tak, aby je zablokować, jednak strona nie będzie wtedy funkcjonowała prawidłowo
Te cookies pozwalają nam mierzyć ilość wizyt i zbierać informacje o źródłach ruchu, dzięki czemu możemy poprawić działanie naszej strony. Pomagają nam też dowiedzieć się, które strony są najbardziej popularne lub jak odwiedzający poruszają się po naszej witrynie. Jeśli zablokujesz ten rodzaj cookies nie będziemy mogli zbierać informacji o korzystaniu z witryny oraz nie będziemy w stanie monitorować jej wydajności.
Te cookies służą do tego, aby wiadomości reklamowe były bardziej trafne oraz dostosowane do Twoich preferencji. Zapobiegają też ponownemu pojawianiu się tych samych reklam. Reklamy te służą wyłącznie do informowania o prowadzonych działaniach. Więcej informacji możesz znaleźć w naszej polityce prywatności.
RozmowaBB

Wiktoria i boks. Z Bielska-Białej do Europy

Wiktoria i boks. Z Bielska-Białej do Europy

Bielszczanka Wiktoria Tereszczak została mistrzynią Polski U23 w boksie. Teraz, w bielskim klubie RING, pod okiem trenera Marcina Paszko, przygotowuje się do wyjazdu na mistrzostwa Europy! Porozmawialiśmy z nią i jej trenerem. Co młoda i zdolna pięściarka poświęca, by boksować, jakie pojedynki musiała toczyć, co daje jej boks i dlaczego w amatorskim pięściarstwie, tak trudno dziś myśleć o starcie w igrzyskach olimpijskich?

 

Tomek Sowa: - Wiktoria, to już kolejny tytuł mistrzyni kraju. Jak się z nim czujesz? Ponoć tytułów trudniej bronić, niż je zdobywać…

Wiktoria Tereszczak: - Oj, stresowałam się! Mimo że faktycznie broniłam tytułu mistrzyni Polski, to jednocześnie i tak, kolejny raz, marzyłam o nim. I mamy to! Cieszyłam się chwilę, ale… już o tym zapomniałam. Bo przyszły kolejne wyzwania, na których muszę się skupić. Ten sukces dał mi przepustkę na mistrzostwa Europy w Czarnogórze. Mam możliwość reprezentowania swojego kraju. Wyjeżdżam 9 listopada, teraz tylko o tym myślę.

- Mam jeszcze pytanie związane z krajowym czempionatem. Która walka była tą najtrudniejszą?

- Finałowa, z Oliwią Czerwińską. To pięściarka bardzo doświadczona. Utytułowana. Zdobywała medale na mistrzostwach Europy, była na mistrzostwach świata. Pojedynek był wyrównany, ale koniec końców byłam lepsza.

- A jaki jest koszt tego mistrzostwa i boksu w ogóle? I nie pytam tutaj o koszt finansowy.

- Cóż… wstaję rano, idę do pracy, potem z niej wracam, chwilę odpoczywam i idę na trening. I tak dzień w dzień. Czas mam poukładany od A do Z, praktycznie co do godziny. To wymaga poświęceń. Pewnie cierpią na tym kontakty towarzyskie, utrzymywanie i pielęgnowanie wielu znajomości. Ale jeśli jest się sportowcem, takim z krwi i kości, to cenę znać trzeba. Liczą się tylko treningi, dieta, odpoczynek.

- To kiedy i w jakich okolicznościach Wiktoria Tereszczak zaczęła poznawać tę cenę? Pamiętasz pierwszy trening?

- Tak, nawet bardzo dokładnie. Był czwartek, 6 kwietnia 2017 roku. Otworzyłam drzwi klubu RING w Bielsku-Białej, przyszłam na zajęcia boksu dla kobiet. I tak już zostało.

- Od razu „zaskoczyło”?

- Bez dwóch zdań! Już w pierwszym momencie poczułam, że to moje miejsce. Dziś traktuję tę salę jak drugi dom. Ludzi, którzy tu przychodzą, jak drugą rodzinę. 

- A twoi najbliżsi, jak zareagowali na taki wybór?

- Rodzice wiedzieli, że chcę spróbować pięściarstwa. Pamiętam, jak obiecali, że jeśli poprawię szkolne oceny, to będę mogła pójść na trening. Chyba w szkole się udało, skoro dziś tutaj siedzę. Mam jeszcze jeden obraz: jadę z tatą i widzę samochód trenera, a na nim napis „Boks dla kobiet”. Wtedy już wiedziałam, że jest w moim mieście takie miejsce. No i potem tata musiał jeszcze przekonać mamę…

- Boks raczej nie kojarzy się kobieco…

- Mama do dzisiaj woli obejrzeć walkę dopiero po tym, jak zobaczy mnie całą i zdrową.

- Co dał ci boks? Ale w życiu, już poza salą treningową?

- Przede wszystkim nauczył mnie dyscypliny. Dziś wiem, że nawet jeśli czasami nie mam siły, albo nawet mi się nie chce, bo i tak bywa, to muszę konsekwentnie zrealizować swoje plany. 

- Mówią też, że sporty walki generują duże pokłady pewności siebie.

- Jasne, ale nie od początku. To jest pewien proces. Pierwsze walki były dla mnie bardzo stresujące. Później było już lepiej, co nie oznacza, że wchodząc do ringu jestem pozbawiona emocji. Co to, to nie! Każda walka je rodzi. A jednocześnie, każda daje mi radość. Do tego wiem, że mam rodzinę, trenera, przyjaciół, którzy wierzą we mnie. Dzięki nim też zyskuję pewność siebie. 

- A kryzysy? Były?

- I to nie jeden. W tych właśnie momentach ważne jest otoczenie, wsparcie. Miałam chwile, w których zastanawiałam się, czy tego bosku nie zostawić. A to jak przegrałam walkę, a to jak przyszły obowiązki zawodowe i trzeba było wszystko na nowo sobie organizować. Kiedy chodziłam do szkoły, sytuacja była trochę prostsza. 

- Kiedy przychodzą sukcesy pewnie nie masz takich myśli. Ten tegoroczny finał mistrzostw Polski, to twój największy triumf w karierze?

- Czy ja wiem… pamiętam, jak w kwietniu 2021 roku walczyłam o brąz mistrzostw świata. To chyba moja najważniejsza wygrana. Dotychczas, rzecz jasna. 

- Wspomniałaś o porażkach. Która najmocniej utkwiła ci w głowie?

- Na mistrzostwach Europy, gdzie przegrałam z pewną Rosjanką. Wtedy dawałam z siebie wszystko. Nic wielkiego w między linami się nie działo, a sędzia przerwał walkę.

- Były pretensje?

- Pewnie, że były. Ale z drugiej strony, co miałam zrobić. Na niektóre decyzje nie mam wpływu. Arbiter tak zdecydował i kropka.

- Może kiedyś weźmiesz rewanż. Niedługo wyjeżdżasz na mistrzostwa Europy. Pewnie masz już w głowie ułożony plan. Sprecyzowane cele…

- Zacznę od tego, że gdy pojechałam na mistrzostwa Śląska z trenerem Marcinem, to dowiedziałam się, że jest szansa wyjazdu do Czarnogóry. I wtedy napisałam sobie na ścianie w domu: „Mistrzostwa Polski – złoto”, „Mistrzostwa Europy – złoto”, „Seniorskie Mistrzostwa Polski – złoto”. Codziennie na to patrzyłam. Mam też taką sentencję, motto, którym się kieruję. Bowiem, że będę musiała wiele poświęcić, że będzie ciężko, będę zmęczona, ale na samym końcu zobaczę, że było warto. Do Czarnogóry jadę zwyciężyć.

- Budowanie mentalności jest w sporcie równie ważny, jak trening fizyczny. Widzę, że w tej kwestii nie próżnujesz.

- Głowa jest bardzo ważna. Wiem o tym, dlatego korzystam z pomocy pani psycholog. Omawiam z nią wiele spraw. Przygotowuję się w ten sposób do pojedynków i wyzwań. Nawet przed walkami, w chwilach trudnych, mówię sobie „Wika, to ty wygrasz.Jesteś zwycięzcą”. Pomaga mi to, dobrze nastawia.

- A jakie masz marzenia? Kiedyś w Bielsku-Białej była kuźnia bokserskich mistrzów olimpijskich. Chciałabyś pojechać na igrzyska? Czy może przejść na zawodowstwo?

- Rozmawialiśmy już z trenerem o profesjonalnej karierze. Bo z igrzyskami może być trudno. Amatorski boks kobiecy nie jest dyscypliną cieszącą się szczególnym uznaniem wśród sponsorów. Niekiedy jedyną formą nagrody jest tytuł, jakiś dyplom, medal i uścisk dłoni organizatorów czy działaczy. Dlatego oprócz trenowania muszę pracować. Wiadomo, że każdy marzy o igrzyskach olimpijskich, ale droga do nich jest niezwykle długa i bardzo trudna. 

- Trener Marcin Paszko pewnie mógłby dużo o tym powiedzieć.

- Pewnie tak. Może niech spróbuje…

- Trenerze, jak to jest, że sport, który kiedyś przynosił Polakom tyle medali olimpijskich, generował bohaterów dla całych pokoleń, dziś, w wydaniu amatorskim zszedł ze sceny?

Marcin Paszko (trener) - Jeśli nie wiemy o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Niestety, stare to porzekadło, ale bardzo prawdziwe. Możemy liczyć na pomoc miasta, za którą jestem wdzięczny, aleprzykładowo, chcąc wychować i potem utrzymać poziom mistrzyni Polski, czy nawet jechać na wspomniane igrzyska, potrzebna jest jeszcze pomoc z zewnątrz. Każdy wyjazd przecież kosztuje. Zagraniczny tym bardziej, bo turnieje trwają nie jeden, a kilka dni. Do tego zawodnik czy zawodniczka o statusie amatora, który zaczyna odnosić sukcesy, potrzebuje suplementacji, lepszego sprzętu, treningów. Fizjoterapeuty, ale nie żeby leczyć kontuzje, a im zapobiegać. Dlatego szukamy sponsorów, osób czy firm, które są skłonne pomóc. Nie jakiś wielkich firm. Każde wsparcie jest dla nas ważne.Bo są talenty, których nie można i nie powinno się zmarnować tylko i wyłącznie dlatego, że gdzieś po drodze zabrakło pieniędzy. Powinno się z nimi spokojnie pracować. Wtedy na pewno boks amatorski się odrodzi.

- Tego wam życzę! Pasjonatów sportu, chętnych do wsparcia, na pewno nie brakuje. Może kiedyś będą mogli pochwalić się cegiełką, którą dołożyli. 

- Pewnie! I powiedzą, że robili to już wcześniej, a nie wtedy, kiedy przyszły wielkie sukcesy.

- Wiktoria, a tobie życzę powodzenia na mistrzostwach Europy. Jedziesz zwyciężać. I rób to!

- Dziękuję! Bo tak jak mówiłam, każdy zaciśnięty kciuk się liczy. Każde wsparcie…

Powiązane artykuły

O nas

Portal jest miejscem spotkania i dyskusji dla tych, którym nie wystarcza codzienna dawka smutnych newsów, jednakowych we wszystkich mediach. Chcemy pisać o naszym mieście, Bielsku-Białej, bo lubimy to miasto i jego mieszkańców. W naszej pracy pozostajemy niezależni od lokalnych władz i biznesu.

Cart