Bielski pisarz Tomasz Sablik opublikował swoją kolejną powieść. „Mój dom” ukazał się nakładem Wydawnictwa Czarna Owca. To piąty już psychologiczny horror bielszczanina. Na LuBBie prezentowaliśmy w odcinkach "Baśń o dziewczynce z magicznym kagankiem".
Wiesz, gdzie w naszym mieście są ukryte drzwi do piekła? Jakie tajemnice ukrywają przed wnukami dziadkowie i babcie? Co czuje dziecko, które porzuca matka? Czy wyobrażasz sobie, że z miłości można kogoś trzymać w niewoli? A twój dom: jest tylko martwą budowlą czy może żywą istotą?
Sablik jak zwykle zabiera nas w podróż po mrocznych zakamarkach swojego umysłu. I ponownie – jak w „Windzie” czy „Przypadłości” – sceną tej podróży czyni mroczne zakamarki naszego miasta. Dla tych, którzy rozpoznają miejsca, w których rozgrywa się akcja „Mojego domu”, te parki, ulice i szkolne podwórka nigdy nie będą już takie jasne i bezpieczne, jak do tej pory. Nawet na rodzinny dom będziecie spoglądać z nieufnością, szczególnie przed zejściem do piwnicy… A gdy dziadek zaproponuje waszemu synowi grę w karty – o, tu już naprawdę miejcie się na baczności!
Aura tajemnicy, zjawiska paranormalne i szaleństwa, które lubi wyczyniać ludzki umysł – to wszystko znamy już z wcześniejszych powieści Sablika. W „Moim domu” dochodzi zaskakujący nowy element: z dużą dozą naturalizmu pokazane środowisko szkolnej młodzieży, czas dojrzewania i ustalania hierarchii, czas pierwszych przyjaźni, miłości i upokorzeń. Świetne „gimnazjalne” dialogi dodają powieściowej narracji nowego tempa i kolorytu. I nie, ta książka nie jest dla młodzieży, ale o młodzieży. I może się spodobać nie tylko tym, którzy „lubią się bać”, ale także tym, którzy próbują więcej zrozumieć (choć – jak zwykle u Sablika – rozum nie jest głównym motorem działania ani oceny).
Oczywiście, Sablik to wciąż jeszcze nie jest Stephen King. Brak takiej właśnie „kingowskiej” dbałości o szczegóły, czasem razi też wielość wątków, również tych, które dla opowieści nie są istotne i które kończą się gdzieś na poboczu (Czarna Owco, następnym razem prosimy o lepszego redaktora!), ale te braki rekompensuje z naddatkiem umiejętność budowania atmosfery grozy, tajemnicy, niedopowiedzenia. I suspens na zakończenie: gdy wydaje nam się, że dotarliśmy już na dno, autor zastawia na nas kolejną pułapkę. Czy przypadkiem główny bohater, Edward, nie jest tą samą osobą, z którą – jak się zdawało jemu i nam – walczył na kartach „Mojego domu?
W każdym razie warto przeczytać.
Na LuBBie.pl posłuchać można podcastu z innym horrorem Tomasza Sablika. "Baśń o dziewczynce z magicznym kagankiem" dostępna jest tutaj.