Giełda w Białej zapowiadała się wczoraj bardzo atrakcyjnie. Dopisali i sprzedający, i kupujący. Niestety plany pokrzyżowała pogoda.
Giełda doczekała się już stałego miejsca w kalendarzu bielskich wydarzeń. Zjeżdżają na nią sprzedawcy z szeroko pojętego regionu, natomiast wśród kupujących znaleźć można zarówno pasjonatów, jak i przygodnych spacerowiczów, którzy oglądają przedmioty niczym muzealną ekspozycję. – Zaglądam tu czasem, ale jeszcze nic nigdy nie kupiłam – powiedziała nam starsza pani, przyglądająca się porcelanowym figurkom.
- A ja kupiłem dzisiaj monetę 5 zł z Piłsudskim z 1938 roku, której brakowało w mojej kolekcji – dla odmiany informował stojący obok bielszczanin w średnim wieku. – Zbieram monety, zwłaszcza stare monety niemieckie. Żona dla odmiany kolekcjonuje ceramikę, a syn płyty. Właśnie teraz szukam czegoś dla żony.
Wśród przedmiotów wystawionych na stoiskach znaleźć mnożna było prawie wszystko: m. in. bibeloty i przedmioty użytkowe, ceramikę, zabawki, książki i gazety, płyty winylowe i kompaktowe, obrazy i rzeźby, biżuterię czy instrumenty muzyczne. Niektóre naznaczone już zębem czasu, inne bardziej współczesne. Wszystkie w jakiś sposób atrakcyjne, oryginalne, czasem wręcz niepowtarzalne. Pojedyncze okazy od razu przykuwały uwagę. Powodzeniem cieszyły się m. in. przedmioty z czasów PRL-u, czego przykładem mogła być dyskusja przy jednym ze stoisk na temat pochodzenia stojącej lampy z lat 70. lub 80.
- Sprzedajemy już od 10 lat, ale nie jest to nasze główne zajęcie – tłumaczyła jedna ze sprzedających kobiet, dodając, że zajęcie to stało się sposobem na całe życie, główną pasją. – Jeśli chodzi o kupujących, kiedyś było lepiej. Obecnie młodzi nie są już zainteresowani. No cóż… pokolenie Ikei.
Na brak zainteresowania nie narzekała natomiast para sprzedawców z Będzina, która starocie sprzedaje od 5 lat. – Wszystko zależy od oferty – zapewniali.
Około godziny 11, gdy deszcz już całkiem ustał, a po jakimś czasie nawet na pl. Wojska Polskiego wróciło słońce, targowisko powoli zaczęło się ponownie zaludniać. Niestety, wcześniej ubyło już trochę sprzedających.