Pomimo wczesnej pory rozpoczęcia Festiwalu Górskiego „U źródeł Białki”, o 16.30 sala bystrzańskiego GOK wypełniła się kilkudziesięcioma słuchaczami.
Wacław Michalski z bielskiego Speleoklubu w swej barwnej opowieści zaprowadził nas do jaskiń Omanu i Iranu. Zjeżdżaliśmy razem z nim na linie 654 metry w dół, w wielką dziurę o głębokości równej dwom wieżom Eiffla. Podróżowaliśmy przez wadi, czyli suche pustynne doliny, kręte i długie (nawet kilkaset kilometrów) o nierównym dnie ze wspaniałymi ścianami skalnymi. W dolinach tych czasami płynie woda, a czasami woda ta chowa się tworząc miejscami baseny skalne. Tam również zaprowadził nas Wacław Michalski. Sól kojarzy się nam zazwyczaj z kopalniami w Wieliczce i Bochni, ale prelegent zaprowadził nas w miejsce, gdzie z soli zbudowane są całe góry.
Z Łukaszem Kornatką zawitaliśmy na Ararat – wulkaniczny masyw górski, leżący w centrum Wyżyny Armeńskiej, na terytorium Turcji, 32 km od granicy z Armenią i 16 km od granicy z Iranem. Według jednej z licznych wersji, nazwa góry pochodzi od Ary – bożka z epoki brązu. Ara był bogiem śmierci oraz odrodzenia. Góra została nazwana na jego cześć ze względu na zmiany zachodzące na stokach pomiędzy „martwą” zimą a „żywą” wiosną. Biblia zaś wskazuje ja jako miejsce spoczynku Arki Noego po Potopie. Wyższy wierzchołek wznosi się 3000–4400 metrów względem otaczających górę równin – to wysokość względna większa, niż w przypadku Mount Everestu.
Za sprawą Bogdana Zwolińskiego znowu znależliśmy się w Persji, w drodze na najwyższy szczyt – Demawend. Zanim „weszliśmy” na 5610 m npm poznaliśmy Teheran z jego mieszkańcami, domami i panującymi tam zwyczajami, a wraz z miastem jego sympatycznych mieszkańców, przyjaźnie i bez uprzedzeń nastawionych do przybyszów z Lechistanu. Na Demawend wejść można bez raków, czekanów, lin i haków. Trzeba pamiętać o silnych wiatrach i śmierdzącym siarkowym dymie wydobywającym się z głębi góry. Bo Demawend to wulkan.
Szymon Baron w drodze po Koronę Europy zawitał w czerwcu tego roku na Wyspy Owcze, gdzie zdobył najwyższe wzniesienie Wysp Owczych Slættaratindur (882 m n.p.m) na Eysturoy – najwiekszej z 18 wysp archipelagu. Był to jego 39 z 46 szczytów Korony Europy.
Wszyscy prelegenci podkreślali jedną ważną rzecz – tam gdzie są zwykli szarzy ludzie, tam panuje spokój, przyjaźn; nie ma wrogości i podziałów, bo nie ma tam polityków.