Nowy rząd obiecał nauczycielom trzydziestoprocentowe podwyżki. Tyle, że płace nauczycielskie są wypłacane przez samorządy, a te nie miały zaplanowanych w swoich budżetach odpowiednich kwot.
O sprawę nauczycielskich podwyżek zapytał w swojej interpelacji radny Roman Matyja (Klub Radnych Jarosława Klimaszewskiego). Płace nauczycieli są pokrywane przez samorząd z tzw. subwencji oświatowej, czyli części oświatowej subwencji ogólnej, którą samorządy otrzymują corocznie z budżetu centralnego. W tym roku ma ona wynieść 455 mln złotych i tradycyjnie już nie pokryje wszystkich wydatków, ponoszonych na oświatę. Z dochodów własnych miasto będzie musiało dołożyć do utrzymania szkół i przedszkoli ponad 200 mln złotych
Realizacja obietnic z kampanii wyborczej rodzi dodatkowe problemy, bowiem wysokość tegorocznej subwencji uwzględnia jedynie wcześniej planowaną podwyżkę płac dla pedagogów w wysokości 12,3% (ok. 20 mln zł). Z odpowiedzi na interpelację, której udzielił zastępca prezydenta Piotr Kucia, wynika że do tej pory nie wiadomo, w jaki sposób i kiedy będą samorządom zrekompensowane dodatkowe wydatki, związane z 30-procentową podwyżką (z pobieżnych szacunków wynika, że powinno to być ok. 30 mln zł). Jak stwierdził Piotr Kucia, „obecnie ustawa okołobudżetowa procedowana jest w parlamencie i dopiero po jej ustanowieniu znane będą ostateczne zapisy, w tym kiedy i w jakiej wysokości zostanie zwiększona subwencja oświatowa”.