Na razie nie będzie rewitalizacji odwiertu wód solankowych w Jaworzu. W Grodźcu natomiast prace idą zgodnie z planem.
Potrzebna zgoda premiera
W Jaworzu, w wyniku oględzin stanu technicznego wylotu otworu wiertniczego, natrafiono na problemy techniczne. Radosław Hudziec, naczelnik wydziału strategii, rozwoju i funduszy urzędu gminy w Jaworzu wyjaśnił, że trzeba będzie zwiększyć zakres robót, a także „na nowo podejść do kwestii umowy z wykonawcą”. – Wykonanie odwiertu utrudnia m.in. gaz, który podchodzi. Trzeba ten gaz oddzielić. Wykonawca będzie musiał zastosować m.in. inną technologię przy tym odwiercie – wyjaśnił.
Inwestycja miała polegać nie tylko na wykonaniu robót geologicznych, ale również na przeprowadzeniu badań niezbędnych do uzyskania świadectwa potwierdzającego właściwości lecznicze klimatu. Wykonawca odpowiadał za pozyskanie koncesji dla gminy Jaworze na eksploatację wody leczniczej. Po tych działaniach możliwe byłoby utworzenie zakładu górniczego, który zająłby się wydobyciem solanki. Pozyskana w ten sposób „słona woda” mogła zostać użyta w tężniach.
Niestety, solanka, którą naturalnie dysponuje Jaworze, ma zbyt niską temperaturę, aby mogła być wykorzystywana w basenach termalnych.
W związku z zaistniałymi problemami, gmina będzie musiała ogłosić nowy przetarg, obejmujący szerszy zakres zadania. Wcześniej jednak wszelkie zmiany w zakresie robót, a także m.in. zwiększenia finansowania projektu, musi zaakceptować premier RP. Pytanie kiedy będzie to możliwe, z uwagi na dynamiczną sytuację po wyborach i polityczne tarcia w Warszawie.
Jedno jest pewne – rewitalizacja odwiertu jest konieczna, by Jaworze mogło myśleć o przywróceniu statusu uzdrowiska.
Wielkim orędownikiem powrotu do statusu uzdrowiska był zmarły tragicznie w maju tego roku śp. Radosław Ostałkiewicz, wójt Jaworza.
Jaworze jest jedną z najstarszych miejscowości na Śląsku Cieszyńskim. W 1862 r. właściciel tych dóbr - hr. Maurycy Saint Genois - założył pierwsze uzdrowisko na tzw. wówczas Śląsku Austriackim. Specjalny patent wydał Śląski Urząd Krajowy w Opawie.
W przeszłości z uroków Jaworza-Zdroju korzystali m.in.: Wincenty Pol, Maria Konopnicka, Aleksander Kotsis, Jan Karłowicz, Julian Tuwim, Ignacy Daszyński czy Melchior Wańkowicz. Maria Dąbrowska napisała tu część "Nocy i dni".
W 1906 r. Jaworze zmieniło właściciela, ale nabywca, hrabiowska familia Larischów, nie interesował się uzdrowiskiem. Trzy lata później opawski urząd zawiesił miejscowości status sanatoryjny, choć zabiegi lecznicze, jak hydroterapia czy kąpiele borowinowe, wciąż były tu prowadzone. W międzywojniu powstawały tu m.in. sanatoria dla kobiet oraz dzieci. Starania o odzyskanie statusu zniweczyła jednak II wojna światowa.
Gaz może być atutem
Tymczasem trochę dalej, bo w Grodźcu, wiercenia które mają potwierdzić obecność wód geotermalnych idą pełną parą. Za dwa - trzy tygodnie powinno być wiadomo, czy woda jest i jaką ma temperaturę. Na razie natrafiono tu na metan, ale może on być wykorzystany do wydobycia wody na powierzchnię. – Zależy to od wielkości złoża. Zostanie to zbadane – powiedział Janusz Pierzyna, wójt Jasienicy.
Wiercenia prowadzone są do głębokości dwóch kilometrów. Przeprowadzone w latach 70. XX wieku badania wskazują, że woda może mieć temperaturę od 70-90 stopni C.
Na bazie źródeł geotermalnych w Grodźcu miałby w przyszłości powstać kompleks o charakterze rekreacyjnym - Jasienicki Kurort Zamkowy. Według obecnych szacunków budowa takiego kompleksu kosztowałaby około 500 mln złotych. Potrzebny byłby więc prywatny inwestor, bo gmina nie udźwignie takiej inwestycji.