Początki współpracy Czesława Mozila ze Spółdzielczym Centrum Kultury „Best” przy Spółdzielni Mieszkaniowej Złote Łany sięgają roku 2003, kiedy wystąpił tam z koncertem w ramach projektu Tesco Value – Pamiętam, byłem wtedy pierwszy raz w Bielsku-Białej i bardzo to przeżywałem – wspomina Czesław Mozil.
Z Wojewódzkim i Ogólnopolskim Przeglądem Dziecięcej i Młodzieżowej Twórczości Literackiej „LIPA” Czesław Mozil jest związany od lat 12. Dlatego w tak emocjonalny sposób przyjął informację, że tegoroczna Lipa może być już ostatnią. – Jestem w szoku – mówi muzyk. – Lipa to kawał legendy. Jestem w szoku, że coś tak fantastycznego może być zagrożone, a przecież tak naprawdę to nie są jakieś wielkie koszty.
Artysta podkreśla, że w jakichkolwiek rozmowach, w których pojawia się temat literackich festiwali dla dzieci czy młodzieży, w naturalny sposób pojawia się i bielska Lipa. – Przecież w Lipie bierze udział młodzież wyjątkowa, wrażliwa, która wybrała tę najtrudniejszą drogę w życiu – pisanie poezji! Możliwość, że Lipa mogłaby zniknąć, to sprawa wręcz wstydliwa – podkreśla.
W reakcji na pesymistyczne wieści dotyczące Lipy i działalności klubu „Best” Czesław Mozil postanowił tu wystąpić i namówił do tego Michała Zabłockiego. Ich wspólny koncert promujący płytę „Chodźmy na ławeczkę” zaplanowano na 9 grudnia. Całkowity dochód z koncertu przeznaczony zostanie dla Fundacji Aktywności Społecznej Złote Łany, co muzyk wyraźnie zaznacza. – Będzie to taka sentymentalna podróż – śmieje się artysta. – Ale przede wszystkim będzie to fajne spotkanie z publicznością.
Dodaje również, że warto rozmawiać o przyszłości klubu „Best”. – Dla mnie „Best” jest czymś niezwykłym. Należy mu się hołd, tak samo jak pani Irenie Edelman, która wykonała niesamowitą robotę. Fakt, że istnieją jeszcze takie miejsca, to powód do dumy – tłumaczy Czesław Mozil. – Mamy dzisiaj piękne sale na wiele osób, ale warto pamiętać, skąd się wzięliśmy. Gdy ogląda się plakaty w „Best”, a występowali tam przecież Kayah, Raz Dwa Trzy czy Turnau, nie ma się wątpliwości, że takie miejsca dla 100, 70 czy 60 osób muszą dalej istnieć.
Fot. FB SCK "Best"